poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Marzenia ściętej głowy

Sprawa dotyczy zagadnienia, które, jak dotychczas, dla nikogo nie jest jasne. Zacznijmy od reanimacji. Powszechnie wiadomo, że reanimować można najpóźniej w pięć do dziesięciu minut po śmierci klinicznej, bo potem zachodzą w mózgu nieodwracalne zmiany ze względu na brak ukrwienia (dotlenienia). Niektórzy badacze i lekarze skłonni są przedłużyć ten okres w poszczególnych przypadkach do kilkunastu minut, ale nie to nas w tej chwili interesuje. Aby nie wzbudzać kontrowersji przyjmijmy ogólnie uznane pięć minut. Tak więc, co najmniej przez pięć minut mózg funkcjonuje, a więc żyje, choć stopniowo zamiera. Mózg, który funkcjonuje na pewno myśli i zdaje sobie ze wszystkiego sprawę, co do tego nie może być wątpliwości.
W czasie rewolucji francuskiej władała powszechnie taka krwiożercza pani, której było na imię gilotyna.
Nawiasem mówiąc, funkcjonuje ona do dnia dzisiejszego. Jeżeli więc zdrowemu skądinąd skazańcowi znienacka ucina się głowę, jakie może być marzenie tej ściętej głowy, która jeszcze przez pięć minut zdolna jest do myślenia? Jakie to musi być uczucie mieć świadomość, że jest się już zabitym w okrutny sposób, mieć jasną, pełną świadomość i nie móc temu przeciwdziałać? Przecież mózg jest ośrodkiem dyspozycyjnym i bez jego rozkazu nie moglibyśmy nawet kiwnąć palcem, a tu nagle ten ośrodek dyspozycyjny, który nie ma już czym dysponować, bo całe jego włości leżą oddzielnie, zdaje sobie z przerażeniem sprawę, że niczego się już nie da naprawić. Taka wizja jest ze wszechmiar makabryczna.
A może mózg traci świadomość i znajduje się w otępieniu, w jakimś stanie pomrocznym?
Dlaczego jednak miałby z sekundy na sekundę stracić świadomość skoro potrafi funkcjonować przez pięć minut bez zasilania? Wydaje się to mało prawdopodobne. Jakie procesy myślowe mają miejsce w ciągu tych pięciu minut? (Jeżeli przyjmiemy, że mózg stopniowo zamiera, skróćmy ten okres i określmy jego pełną wydolność na jedną minutę. Taka minuta to otchłań czasu!) Gdyby się zgadzać z dr. Moody'm, to uczucie śmierci jest nie tylko przeżyciem niezwykłym i łączy się z określonymi doznaniami i wspomnieniami, lecz także jest uczuciem radosnym w sposób, którego się nie da opisać. I tutaj właśnie wyłania się pytanie, kiedy ustępuje cierpienie i zaczynają się radosne doznania, czy z chwilą dekapitacji, czy też w chwili ustania czynności mózgu? Bo jeżeli w chwili dekapitacji, to “bardzo optymistyczne”, ale jeżeli dopiero po ustaniu czynności mózgu, to niesamowicie przerażające, a wszystko wskazuje na to, że mózg funkcjonuje jeszcze po dekapitacji. Trudno dojść sedna sprawy, gdyż lekarze nie potrafią tego jednoznacznie wyjaśnić. Na szczęście ta makabra trwa (zgodnie z naszą umową) nie dłużej niż pięć minut. Prawdziwie makabryczny byłby dopiero pomysł sztucznego odżywiania takiego mózgu i utrzymywania go w stanie funkcjonalnym. To by była tortura do niczego nieporównywalna.
W odniesieniu do dekapitacji pozostaje nam tylko nadzieja, że taka głowa jest całkowicie otępiała, aż do chwili ustania pracy mózgu, bo trudno sobie wyobrazić, żeby samoistnie żyła ucięta głowa. Przecież nawet przy znacznie lżejszych “urazach” następuje szok i ludzie nie wiedzą przez jakiś czas, co się z nimi dzieje. Być może przysłowie jest mało trafne i nie ma „marzeń ściętej głowy”. Oby tak było. Na razie nie spieszno mi się o tym przekonać.
Odpowiedź do poprzedniego zadania: Robotnicy otrzymali odpowiednio: 5/3, 10 i 5/6, 20, 29 i 1/6, 38 i 1/3. Można to było rozwiązać przy pomocy sumy wyrazów ciągu arytmetycznego.
Opcje posta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz