O względności czasu nie muszę
chyba nikogo przekonywać. Nieraz ucieka jak szalony, nieraz dłuży się w
nieskończoność. Niejaki Albert E. próbował nam to wyjaśnić w swojej teorii
względności, ale mu chyba nie wyszło, bo kazał się w niej poruszać z prędkościami
bliskimi prędkości światła, co mi osobiście zdarza się bardzo rzadko. Przejęli
więc tę teorię szaleni fizycy, a zwykli ludzie zapominają o niej zaraz po
maturze.
Współcześni naukowcy wymyślili inna teorię. Uważają, że za poczucie
czasu odpowiada pewien hormon, którego nazwy niestety nie przytoczę. Według tej
teorii gdy jesteśmy czymś podekscytowani to hormon ten się wydziela i czas nam
płynie wolniej np. podróż wydaje się nam dłuższa do nowych miejsc, a krótsza
gdy wracamy do domu. Wcale mnie to jednak nie przekonuje. Dla mnie podróż jest
krótsza gdy się np. zdrzemnę. Ogólnie przyznacie mi chyba rację, że dla
większości ludzi czas to wróg numer jeden. Narzekamy, a to że nie możemy się
czegoś doczekać , a to że się nudzimy, a to że musimy w końcu umrzeć. Niestety
nie możemy się od niego uwolnić w naszym doczesnym życiu. Ktoś lub coś wrzuciło
nas w te czterowymiarową przestrzeń i musimy znosić jej ograniczenia. Jedyną
ucieczką od tego stanu jest dla mnie sen. W sumie powiecie, że sen to zwykła
strata czasu. Kładę się, cyk, zamykam oczy, budzę się już po 7 godzinach mojego
życia. Faktycznie, na pierwszy rzut oka słabo to wygląda. Znowu mamy w plecy,
bo ktoś lub coś włożył nam w czaszkę, dwie półkule, które funkcjonują tylko gdy
się wyśpią. Ale robi się już znośniej, kiedy mamy zdolność pamiętania snów. Nie
każdy to ma. Ale kto ma powinien się z tego cieszyć. To co nam się śni można
traktować jako równoległą rzeczywistość, w której panują nieco inne zasady niż
w realnym świecie. Niestety z reguły nie mamy wpływu na to co nam się śni, ale
do tego że na nic prawie nie mamy wpływu powinniśmy się już przyzwyczaić. We
współczesnym świecie jesteśmy trzeba przyznać niewolnikami. Żyjemy w systemie
pełnym ograniczeń, nakazów i zakazów. Ograniczają nas finanse, obowiązki,
sumienie i oczywiście prawa fizyki. I tak ludzie, którzy pamiętają sny mają do
przodu. Kuszące, poza tym, wydają się głoszone przez wielu tzw. znawców tematu,
możliwości świadomego śnienia. W takim stanie sen staje się nowym światem do potencjalnej
eksploracji, w którym to świecie
przeżywasz dni, a może nawet miesiące, budzisz się, a w realnym świecie minęło
tylko 7 godzin. Jak dotąd najwspanialszym dla mnie snem jaki pamiętam jest ten
w którym latam. Niesamowite uczucie, którego w tym świecie najprawdopodobniej
nie doświadczę. Zastanówmy się czy nie szkoda czasu na narzekanie na czas. Gdy następnym razem się obudzisz spróbuj od razu sobie przypomnieć czy przypadkiem nie spotkało cie coś wspaniałego w twoim śnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz